III Furie z Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, adaptacja sztuki tria Sylwia Chutnik/Magda Fertacz/Małgorzata Sikorska-Miszczuk wyreżyserowana przez Marcina Libera to przedstawienie pokazane w ramach drugiego dnia gościnnych pokazów tegorocznej „Sceny Wolności”. Jego prezentacja miała miejsce w specyficznej, ale rezonującej z formą i tematem III Furii słupskiej Hali Gryfia. Rzecz rozprawiającą się z narodową mitologią, dłubiącą okrutnie w najbardziej wstydliwych polskich ranach oglądaliśmy ze składanych, kibicowskich krzesełek. Okrzyk „Nic się nie stało!” zmultiplikował się w tej przestrzeni mocno, a chwilami nadzwyczaj upiornie.
Głośne, intensywne formalnie przedstawienie Libera oglądamy w obszernej scenografii (według koncepcji reżysera) zbudowanej z białych płyt. Na jednej ze ścianek widnieje grafika Tymka Jezierskiego inspirowana „Melancholią” Jacka Malczewskiego. Na tle tej jasnej, pustej przestrzeni mocno zarysowują się kształty ubranych (głównie) w narodowe barwy postaci, granych z niebywałą charyzmą przez liczny zespół przedstawienia – Katarzynę Dworak, Ewę Galusińską, Joannę Gonschorek, Małgorzatę Urbańską, Rafała Cielucha, Roberta Gulaczyka, Bartosza Bulandę i Mariusza Sikorskiego. Sceniczną akcję na żywo i z punkową energią komentuje ustawiony przy proscenium zespół Semantic Punk – Piotr Leniewicz, Karol Ludew, Adam Adamczyk i Piotr Lewandowski. Tak skomponowany krajobraz opowiada dwie historie polskości – opowieść o Danucie Mutter (wybitna rola Joanny Gonschorek) i jej spotworniałej córce Dzidzi, a także tę o Profesorowej Markiewicz (równie znakomita kreacja Ewy Galusińskiej), matce żołnierza AK, egzekutora i sadysty. Te dwie narracje splatają się ze sobą nieustannie i opowiadają o polskich traumach, wynikających z nich lękach, fantazjach, działaniach. Literackie fundamenty legnickiej opowieści – feministyczna proza Sylwii Chutnik i wstrząsające wspomnienia Stafana Dąbskiego – dają tu podbudowę solidną, ale też chwilami niebywale groteskową, operującą (pop)kulturowymi chwytami, pełną (auto)ironii. Autorzy i autorki przedstawienia nie szczędzą żadnej ze zwyczajowych stron polsko-polskiego, odwiecznego konfliktu – dotkliwie badają wszystkie obszary cenzurowanych mitów, diagnozując to, co wstydliwe, bolesne, nieudane i nieporadne. Moi przodkowie nie zabijali w czasie wojny Niemców, zabijali Polaków – mówi z obezwładniającą goryczą Danuta. Jej głos poruszająco zwraca uwagę na tych i te, którzy i które nie dostąpili prawa do bycia na pierwszym planie, którzy i które nie pasują do zgrabnych narodowych obrazów. Którzy i które rażą brzydota, biedą, są wcieleniem niepowodzenia i braku egzystencjalnego sprytu. Niebywale ważna jest w tej opowieści kwestia kobiecych reprezentacji – głosów nieobecnych zazwyczaj w mainstreamowym przekazie, marginalizowanych, unieważnianych i notorycznie zapominanych. Tu, w legnickim przedstawieniu, te głosy odzyskują należne im prawa.
„Gdzie są chłopcy z tamtych lat?” – pytają na początku i na końcu opowieści postaci z III Furii. Jeśli zajrzymy do internetowych doniesień sprzed trzynastu lat (przedstawienie miało premierę 8 marca 2011 roku), zauważymy z niepokojem, że wciąż są, mają się nadzwyczaj dobrze. To ważne i cały czas potrzebne przedstawienie, powiedział w pospektaklowej rozmowie zespół, a zebrana w Słupsku publiczność zgodnie mu zawtórowała.
Anna Jazgarska