Pewnego długiego dnia Luka Percevala z Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, autorska inscenizacja wybitnego tekstu Eugene’a O’Neilla „Long Day’s Journey into Night” zaprezentowana premierowo 23 czerwca 2023 roku, wielokrotnie nagradzana i zjeżdżająca najważniejsze festiwale – tym poruszającym przedstawieniem rozpoczęła się we wtorek (19 listopada) sekcja gości tegorocznego Festiwalu „Scena Wolności”. Autobiograficzna opowieść O’Neilla porusza zbyt rzadko obecny na polskich scenach problem uzależnienia i jego roli w zarzadzaniu rodzinną strukturą. James Tyrone (wybitna rola Romana Garncarczyka), przebrzmiały aktor i alkoholik, wraz ze swoją najbliższą rodziną (równie znakomite kreacje Małgorzaty Zawadzkiej, Mikołaja Kubackiego i Łukasza Stawarczyka) i zahukaną gosposią (fascynująco niejednoznaczna, świetna rola Pauliny Kondrak) spędza czas w nadmorskim domu letnim. Obserwujemy jeden dzień z życia rodziny – godziny wypełnione wstrząsającymi konfrontacjami, czas ujawniający dawne tajemnice i traumy. Dzień nadzwyczajny, ale zarazem porażająco typowy dla uwikłanej w nałóg rodziny, od lat powtarzającej i odtwarzającej te same ustawienia, sytuacje, deklamującej te same frazy. Od samego początku, już podczas przysłuchiwania się porannym rozmowom Jamesa, jego żony i dorosłych synów, odnosimy niepokojące wrażenie podwójności tego świata – zamkniętego w stereotypowym obrazie rodziny „na poziomie”, szanowanej i podziwianej, a zarazem dziwnie skłóconego wewnętrznie. Coś tu się nie zgadza, nie działa – myślimy, obserwując wystudiowane, coraz bardziej upiorne gesty Mary, żony Jamesa i matki dorosłych synów. Luc Perceval i jego aktorski zespół mistrzowsko rozpisują charakter dysfunkcyjnej rodziny – jednocześnie „takiej, jak inne” i dojmująco od innych rodzin różnej.
Pewnego długiego dnia na jednym ze swych poziomów przywołuje rodzaj mrocznego thrillera. W powietrzu unosi się aura tajemnicy, a zarazem do końca nie wydarza się nic nadzwyczajnego, nic, czego byśmy nie znali i nie wiedzieli o społeczeństwie. Kłamstwo budujące fundamenty rodziny Tyronów jest zarazem absolutnie banalne, wyświechtane i potworne, osobne, burzące każdy porządek. Ogromną zasługę w wykreowaniu tego dziwnego, niepokojącego, a zarazem niebywale minimalistycznego mikrokosmosu mają autorzy jego formalnych krajobrazów – Wojciech Blecharz, autor subtelnej, ale bardzo wymownej muzyki do przedstawienia, obecny podczas pospektaklowej rozmowy Philip Buβmann, scenograf, czy projektujący światła Mark Van Denesse. Pusty ekran zajmujący całą głębię sceny, reprezentujący dojmującą osobność każdej postaci, chłodne światło rozpraszające kształty, zatapiające ciała w mglistej poświacie – wszystko to złożyło się na wstrząsający obraz rodziny zanurzonej dosłownie i symbolicznie w otumaniającej i unieruchamiającej mgle. Wielką pracą twórców i twórczyń krakowskiego przedstawienia jest cała jego ruchowa warstwa – niebywała zwłaszcza w przypadku postaci budowanej przez Małgorzatę Zawadzką. Świetny inscenizacyjnie, wieloznacznym symbolicznie pomysłem jest zamknięcie całej opowieści w ramy narracji prowadzonej przez „służącą” Caitleen. Postać Pauliny Kondrak uruchamia całą historię, przez spory czas próbuje podtrzymać ją w iluzji „normalności”, a finalnie relacjonuje jej nieuchronne fiasko, jej fałsz i dysfunkcję.
To wybitne przedstawienie, jedno z najlepszych na polskich scenach ostatnich kilku lat, przyjęto zostało przez festiwalową publiczność z ogromną uwagą, nagrodzone owacjami na stojąco. W pospektaklowej rozmowie wielokrotnie padły uwagi o potrzebie mówienia na ważny, trudny społecznie temat uzależnień i konotujący z nim silnie temat rodzinnej dysfunkcji. Ciekawym wątkiem okazał się ten, mówiący o wyjątkowo „higienicznej” strategii pracy nad przedstawieniem, uważnej na potrzeby, ale i na indywidualne aktorskie kody komunikacyjne.
Świetny, poruszający wieczór.
Anna Jazgarska