Formuła piątej edycji Festiwalu „Scena Wolności” opiera się na prostej, ale funkcjonalnej zasadzie: jeśli coś działa dobrze, warto to kontynuować. W przypadku festiwalu powołanego w 2018 roku przez Nowy Teatr im. Witkacego w Słupsku tym „czymś” jest zapisana w tytule idea wolności. Myśl rozumiana szeroko, ale w swoim podstawowym kształcie oznaczająca teatr zaangażowany społecznie, wrażliwy na strukturę i charakter badanego wycinka rzeczywistości, reprezentujący różniące się, a często odległe sobie gatunki, style, konwencje i formy, zawsze jednak z ogromną ciekawością sprawdzający możliwości scenicznej wypowiedzi. Program podbudowany tymi hasłami był w poprzednich latach „Sceny Wolności” gwarantem teatralnej różnorodności. Ściągał do Słupska efektowne widowiska i rzeczy minimalistyczne, powściągliwe formalnie i kameralne obsadowo. Zapraszał przedstawienia angażujące do dyskusji na tematy najtrudniejsze, ewokujące napięcie, ale też i te, które odpowiadały na potrzebę nasycenia się, tak po prostu, teatralnym spotkaniem. Przedstawiał spektakle nowe, jeszcze docierające swój kształt i te dobrze już znane szerszej publiczności, nierzadko głośne i otoczone warstwami dyskusji, mocno osadzone w teatralnej topografii kraju. Piąta edycja „Sceny Wolności” powtarza tę sprawdzoną metodę.
Od 14 do 26 listopada na scenie Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku i w zaadaptowanych na potrzeby Festiwalu przestrzeniach Polskiej Filharmonii „Sinfonia Baltica” im. Wojciecha Kilara, Żydowskiego Domu Przedpogrzebowego oraz Hali Gryfia zobaczymy osiem przedstawień. Dwa z nich, rozpoczynające Festiwal i pokazywane od czwartku (14.11) do niedzieli (17.11), to najnowsze produkcje Nowego Teatru: osadzone w ludowości, oniryczno-karnawałowe Na borg według świetnego tekstu Małgorzaty Maciejewskiej i w reżyserii Marty Streker, a także Mały Paryż, muzyczny, słodko-gorzki kolaż o Słupsku autorstwa Michała Tramera (tekst) i Dominika Nowaka (reżyseria). W festiwalowy wtorek (19.11) zobaczymy głośną, wielokrotnie nagradzaną produkcję Narodowego Starego Teatru w Krakowie – Pewnego długiego dnia Luca Percevala (premiera z czerwca 2023 roku) to mistrzowsko zagrana, rozpisana na minimalistyczną, ale hipnotyzującą formę adaptacja wstrząsającej, autobiograficznej sztuki Eugene’a O’Neilla. Środa (20.11) będzie dniem punkowej energii, za pomocą której Teatr im. H. Modrzejewskiej w Legnicy wznieci temat (między innymi) polskości – III Furie według znakomitego tekstu Magdy Fertacz, Sylwii Chutnik, Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk i w świetnej reżyserii Marcina Libera to obsypany nagrodami, powoli już teatralny klasyk z 2011 roku. W czwartek (21.11) duet Jolanta Janiczak i Wiktor Rubin przedstawią swoje pierwsze olsztyńskie przedstawienie – Nie smućcie się. Ja zawsze będę z wami z Teatru im. S. Jaracza w Olsztynie (premiera z marca 2024 roku) wprowadza w gęsty, wysmakowany formalnie mikrokosmos, w krajobrazie którego snuta jest nieoczywista opowieść o gietrzwałdzkiej wizjonerce Justynie Szafryńskiej. Piątek (22.11) to dzień produkcji z Czech: Kdo zabil meho otce w reżyserii Jakuba Cermaka (Venuše ve Švehlovce w Pradze, premiera z 2021 roku) to pełna napięcia, poruszająca adaptacja prozy Édouarda Louisa, najgłośniejszego obecnie francuskiego pisarza, od kilku lat wielokrotnie inscenizowanego w Polsce. Królową Teatru Nowego Proxima w Krakowie (premiera z maja 2023 roku) obejrzeć można będzie aż dwa razy, w sobotę (23.11) i niedzielę (24.11), co nie dziwi – efektowna wizualnie i muzycznie, przejmująca opowieść Piotra Siekluckiego o Freddiem Mercurym ściąga na krakowski Kazimierz tłumy. Festiwal zakończy inna, równie przejmująca historia – inspirowane biografią Krzysztofa Krawczyka przedstawienie Chciałem być według scenariusza i w reżyserii Michała Siegoczyńskiego z Teatru Powszechnego w Łodzi obejrzymy w festiwalowy wtorek (26.11).
Anna Jazgarska