Rzadka rzecz, takie wielokrotne badanie wariantów dwójkowej współpracy na scenie. Wychodzi, że to zwykle on jej akompaniuje; kto śledzi współczesne przedstawienia, ten się taką hierarchią nie zdziwi. Ale są lojalni, pięknie zharmonizowani, wspierają się wzajemnie, jak w idealnym teamie. A on swoją drogą szuka własnych tonów, jest w nim coraz mniej młodzieńczej amanckości, nabiera aktorskiego ciała, jego partie stają się solidniejsze. Ciekawe, na jak długo starczy im (i teatrowi) pomysłu na kolejne duety, na razie nie widać żadnego znużenia, a na paliwie ich dobrego zgrania każdy kolejny spektakl szybuje wysoko.